Letnie Przesilenie – recenzja filmu
„W czasach kiedy rządziła nienawiść, oni uczyli się kochać”. Ja bym bardziej powiedział, że oni uczyli się przyzwyczajać. Bo jeśli walka czy ucieczka nie wchodzą w grę, to przywyknięcie wydaje się najlepszą opcją na ból wynikający z bierności.
Z podobnymi problemami musieli się zmierzyć bohaterowie filmu Michała Rogalskiego. Letnie Przesilenie to antywojenna opowieść o ludzkiej bezsilności i cierpieniu w okropnych i nieludzkich czasach, jednak wyróżniająca się na tle typowego kina wojennego. Zamiast dzielnych wojaków – zdani wyłącznie na siebie cywile. Zamiast wojennej machiny w boju – okupacja. Zamiast linii frontu – wsi spokojna, wsi wesoła.
Kino Świat / fot. Robert Pałka
Podczas seansu będziemy świadkami pięknych, letnich plenerów, ze wsią i lasem na czele, i do tego nakręconych w taki sposób, by łechtać oko widza. Choć w filmie uświadczymy także mroczniejsze ujęcia, zwłaszcza w lokomotywowni oraz domu jednego z bohaterów, to właśnie kontrast między sielankową naturą a opowiadaną historią świadczy o sile przekazu Letniego Przesilenia. Przekazu, który udowadnia, że do zaprezentowania ludzkiego dramatu nie potrzeba wcale bezpośrednio uderzającego obrazu, a wystarczą subtelność, pewne niedopowiedzenia oraz rozmowy między postaciami.
I to dialogi, a bardziej gra aktorska, współgrają, a jednocześnie uzupełniają wizualną warstwę filmu. Nie tylko aktorzy starszej daty – jak Agnieszka Krukówna czy Bartłomiej Topa – dali radę, ale przede wszystkim ci młodzi, stanowiący trójkę głównych bohaterów: Filip Piotrowicz i Urszula Bogucka z Polski oraz Jonas Nay z Niemiec. Zarówno Nay, jak i Piotrowicz wypadli naprawdę świetnie, a ich kreacje są przekonujące. Najbardziej urocza jest za to Ula Bogucka w roli Franki – nieśmiałej dziewczyny ze wsi, córki bogatego gospodarza rolnego.
Kino Świat / fot. Robert Pałka
Talent aktorski w recenzowanym filmie wzmacnia nie tylko zdjęcia, ale i oczywiście historię. Romek (Piotrowicz), który stracił ojca, zaczyna pracować na kolei, by wesprzeć finansowo matkę. Z kolei Guido – w tej roli Nay – to 17-letni chłopak z Hamburga, który został przymusowo wcielony do wojska i obecnie stacjonuje pod tą samą wsią, z której pochodzi Romek, pilnując w hitlerowskim mundurze porządku w sąsiednich okolicach. Ścieżki obu z czasem zaczynają się przecinać, a na ich drodze staje atrakcyjna Franka. Później pojawiają się także inne problemy, niebezpieczeństwa i przeciwności, z którymi muszą się zmierzyć, oraz próby, którym poddawani są bohaterowie.
Kino Świat / fot. Robert Pałka
Fabuła, choć jest całkiem przewidywalna, potrafi wzruszyć, a postaci, mimo że raczej jednowymiarowe, są głębokie i dużo wnoszą do historii filmu, angażując emocjonalnie widza. To właśnie wymieszanie klarownych, ale przeciwstawnych osobowości, a także pokłady empatii oraz strach widoczny w oczach niektórych protagonistów sprawiają, że obraz Rogalskiego potrafi uderzyć w czułe struny – nawet jeżeli widz nie jest świadkiem konkretnych wydarzeń. Mimo to uważam, że w pewnym momencie następuje niepotrzebne przeładowanie wątków. Oczywiście temat mordowania Żydów czy działalności sowieckiej partyzantki jest ważny, ale nie do końca umiejętnie włożony w ten film. Najbardziej za to jestem rozczarowany wątkiem trójkąta nastolatków. Spodziewałem się tutaj większego konfliktu, prawdziwej konfrontacji między młodocianym niemieckim żandarmem a polskim chłopakiem z biednej rodziny. Temat wzajemnej nienawiści nie na tle wojennych okoliczności w kontekście narodowo-okupacyjnym, a w ramach melodramatu, gdzie przedmiotem sporu są względy dziewczyny, mógłby przynieść wiele dobrego filmowi. Naprawdę szkoda, że kwestia niebezpiecznego romansu nie została w pełni wyeksploatowana.
Kino Świat / fot. Robert Pałka
Finalnie jednak Letnie Przesilenie się broni. Nie najlepsza jakość nagrań dialogów, szeroko pojęta skromność realizacyjna oraz parę mniejszych niedociągnięć i tak stoją w cieniu subtelnie ujętego, ale mocno uderzającego dramatu oraz bardzo dobrej gry aktorskiej. Gdyby tylko jeszcze lepiej poprowadzić wątek miłosnego młodzieńczego trójkąta oraz skrócić pewne sceny, to z tej polsko-niemieckiej koprodukcji byłby naprawdę świetny film. A tak to dzieło Michała Rogalskiego stanowi nie więcej niż poprawny, ale jakże ciekawy i oryginalny obraz kinowy z rodzaju opowieści antywojennej. Dla koneserów niekonwencjonalnych przedstawicieli tego gatunku oraz miłośników ładnych widoków w kamerze w sam raz.
Kino Świat