Musimy bardziej wierzyć
Norbert kończy 22 lata. Z tej okazji wybiera się na miasto pić z kolegami z pracy. Być może to ich ostatnie spotkanie, wieczerza – niektórzy planują wyjechać za granicę; inni po prostu mogą nie mieć czasu później. Biesiadnicy się dobrze bawią.
Jednak zapominają o jednym znajomym. On również, co prawda, świętuje, ale w innym gronie. I nie wróci cały do domu jak pozostali. Po zmierzchu spotyka grupę uzbrojonych osób. Doskonale wie, co go czeka. Robi się niebezpiecznie. Tylko jeden z przyjaciół próbuje jakoś pomóc, stawić czoła osiłkom.
Dzień -2
W końcu wolne od zajęć, ale odpoczynek nie jest mi dany – muszę fatygować się do pracy. W centrum spory ruch. Ludzie pędzą przed siebie, jakby nie zdawali sobie sprawy z tego, co się wydarzyło ostatniej nocy. Sam też o tym nie myślę – najważniejsze jest, jak przetrwać w robocie. Mimo powszechnego pośpiechu, tego dnia nie ma dużo klientów. Na szczęście, na zmianie nie jestem sam. Z koleżanką rozmawiam o wczorajszej imprezie.
W tym czasie pechowy uczestnik wczorajszego zamieszania umiera skatowany. I to na oczach gapiów. A mimo to większość mieszkańców żyje w błogiej nieświadomości o zdarzeniu.
Dzień -1
Zdaje się widać pewną różnicę w społeczeństwie. Nadal dużo osób jest w ciągłym ruchu. Destynacja już jednak inna: kościoły. Prawie każdy z koszyczkiem – duży czy mały, młody czy stary. Na święceniu pokarmów pewnie się skończy aspekt religijny tego dnia. Czy u większości? – tego nie wiem, mogę się tylko domyślać. U mnie przynajmniej tak było. W końcu mogę na dobre się zrelaksować.
A rodzina zmarłego tragicznie chłopaka nadal opłakuje jego śmierć. Na pewno sobie zadają pytania: Czy tak miało być? Czy to ma jakikolwiek sens?
Dzień zero
— To dla mnie idealna pora na spędzenie czasu z bliskimi. Powinno się spędzić takie święta z rodziną, przy dobrym jedzeniu, pogadać, pośmiać się. To jest też taka tradycja polska i powinno się podtrzymywać naszą tradycję — mówi Norbert o Wielkanocy. „I tak robię co roku”, dodaje na koniec. Ani słowa o zmartwychwstałym Jezusie.
Jeden z przechodniów odpowiada: „Nie obchodzę tych świąt. Jestem ateistą”.
Ja natomiast podobnie jak Norbert – jak typowy Polak, katolik. Najpierw poranna msza, potem śniadanie, dzielenie się jajkiem. Ksiądz z ambony mówi, że dwa tysiące lat temu miał miejsce cud – Chrystus zmartwychwstał. Ja jednak tego cudu nie odczuwam. Może gdybym był naocznym świadkiem, mówiłbym co innego. Przez chwilę poczułem się jak Tomasz Apostoł.
Dzień +1
Nic się w moim życiu nie zmieniło. Ani tego, ani poprzedniego dnia. Nawet nie zostałem jakoś specjalnie zmoczony. Co innego pan Arek, ojciec dwójki dzieci. Opowiada, jak za jego czasów biegano z wiadrami pełnych wody. „Niektórzy to nawet brali smoczki – takie dla niemowlaków – i napełniali je wodą!”. Przy okazji podkreśla, że Wielkanoc ma również dla niego silne znaczenie religijne. — Ale w tym roku, jak i poprzednim, nie zdążyłem się wyspowiadać przed Świętami — przyznaje się nauczyciel wuefu jednego z częstochowskich liceów.
Dzień +2
Dlaczego Święta Wielkiej Nocy są tak ważne dla ludzi wierzących? — Bo mówią o zmartwychwstaniu Pana Jezusa, a każdy z nas w życiu ziemskim powołany jest do tego, aby w przyszłości zmartwychwstać. Czyli być w Niebie — odpowiada ksiądz wikary z parafii pw. św. Urszuli Ledóchowskiej w Częstochowie.
To czemu Wielkanoc nie jest tak popularna jak Boże Narodzenie? — Te święta są nieodkryte jeszcze przez wielu katolików, ponieważ przeciętny katolik przychodzi tylko na jedną mszę świętą: w Wielkanoc – a przed Wielkanocą jest całe Triduum Paschalne — słyszę.
Dzień +3
Nastrój świąteczny już całkowicie przeminął. Powrót do rutyny, do normalnego biegu. Doskonale widzę, jak ludzi nie wzruszyła wieść o wniebowstąpieniu Mesjasza. Cholera, już jutro zajęcia, myślę sobie.
Zastanawiam się, w jaki sposób Wielkanoc może zyskać większą atencję. — Musimy bardziej wierzyć! — radzi ten sam ksiądz. — W Święta Wielkanocne tylko i wyłącznie potrzebna jest wiara.
Cóż za paradoks, że to właśnie bożonarodzeniowy nastrój sprawia, że silniej wierzymy w lepsze jutro. A duchowny: „Święta Bożego Narodzenia są świętami rodzinnymi. Mamy prezenty, jest szał zakupów i to bardziej wciąga i nakręca ludzi”. Nie mogę się nie zgodzić.
Patrzę przez okno: wszędzie pełno śniegu. Zupełnie jak w grudniu! Dziwna ta ostatnia Wielkanoc… No cóż, poczekam do kolejnych świąt – może wtedy nabierzemy więcej wiary.
Niniejszy felieton-reportaż powstał 24/25 kwietnia 2017.