CD PROJEKT, DAWAJ MOJE STO MILIONÓW!!

Buc, cham, prostak, idiota nieznający zasad rynku, hejter plujący na specyficzną grupę fanów uniwersum. Czyli typowy zwolennik CD PROJEKT RED w awanturze z Sapkowskim.


Od dwóch dni wrze w polskim internecie. Business Insider jako jeden z pierwszych poinformował o piśmie prawników Andrzeja Sapkowskiego, autora Wiedźmina, do zarządu CD Projekt, czyli właściciela i producenta gier z białowłosym zabójcą potworów, na podstawie książek AS-a właśnie. W liście przedstawiciele 70-letniego pisarza domagają się blisko 60 mln zł, w związku z wyrównaniem "brakującego" wynagrodzenia za użyczenie licencji developerowi gier wideo. Kurs CDP S.A. zaliczył spadek, a w sieci wybuchło od komentarzy. Czytając jednak niektóre, można stwierdzić, że doszło wręcz do wybicia szamba.

Panżej od jakiegoś czasu nie jest ulubioną postacią wśród części fanów Wiedźmina, czy odbiorców kultury w ogóle. Słowa Sapkowskiego, o growych adaptacjach przygód Geralta, które miały narobić mu smrodu, lub na temat graczy komputerowych jako nieinteligentnych, są chyba każdemu znane. Co prawda, nie znam osobiście pana Andrzeja, ale podobno ma ciężki charakter i trzeba przyznać, że bywa kontrowersyjny – a jeśli już coś mówi w formie żartu, ironii, to nie zawsze jest rozumiany. Domaganie się 60 mln złotych od CD Projektu RED ma być kolejnym potwierdzeniem na roszczeniowość i wybujałe ego Sapka.

fake_tweet_Piechociński.pngZbliżeniowy

Szkoda, że mało kto potrafi przeczytać różne newsy i artykuły do końca, które wyjaśniają, że prawnicy pisarza powołują się na art. 44. ustawy o prawie autorskim z 1994 r. Artykuł ten mówi o tym, że „w razie rażącej dysproporcji między wynagrodzeniem twórcy a korzyściami nabywcy autorskich praw majątkowych lub licencjobiorcy, twórca może żądać stosownego podwyższenia wynagrodzenia przez sąd”. No właśnie, MOŻE – Sapkowski ma do tego pełne prawo. Jak najbardziej zgodnie z prawem.

Najbardziej obrażeni gracze nawet tego nie rozumieją i odbierają AS-owi prawo do sięgnięcia po dodatkowe wynagrodzenie, powołując się przy tym na argumenty z dupy, używając dosadnego języka. Nie, nie ma znaczenia, że w 1997 i 2002 roku Sapkowski wziął pieniądze z góry. Nie ma znaczenia, że gry przełożyły się pozytywnie na sprzedaż książek. Nie, art. 44. nie pojawił się dopiero w jednej z nowelizacji z 2015, jak twierdzą niektórzy. I nie, tak samo prywatna, osobista natura charakteru Panżeja nie ma nic do rzeczy. Buc, nie buc, ma prawo zarabiać na swoim dziele i jego adaptacjach.

Niektórych jednak faktycznie ponosi fantazja, ględząc coś o tym, że na miejscu Sapkowskiego nie domagaliby się pieniędzy, gdyby mieli taką możliwość (skwituję to chłodnym uśmieszkiem), albo szukając analogii choćby w sprzedaży starego auta za półdarmo, które po jakimś czasie schodzi na aukcji za miliony dolarów. Porównanie nietrafione, bo gotowe samochody nie podlegają prawom autorskim (co innego patent lub logo/marka). Zazwyczaj życie artysty (twórcy) to ciężki kawałek chleba; tak więc w tym wypadku nagroda za stworzenie historii Geralta z Rivii w postaci dodatkowych pieniędzy jest jak najbardziej słuszna. A słowa, że za globalnym sukcesem Wiedźmina stoi tylko CD Projekt RED, są częściowo prawdą. Sapkowski, mimo że tylko użyczył świata i postaci, nadal jest jednym z ojców sukcesu Wiedźmina, również w przypadku gier.

Wiem coś o tym, bo sam jestem twórcą. Nie chodzi nawet o prace na studiach czy wpisy na tym nieatrakcyjnym blogu – jakiś czas temu zacząłem "eksperymentować" z krótkometrażowymi filmami (patrz niżej), próbuję także (jak na razie z wielkim trudem) skończyć pierwszą powieść. Nawet jeżeli nie będę miał z tego realnych korzyści finansowych lub sławy, chciałbym jednak, żeby wkład w moją działalność był traktowany z szacunkiem – zarówno przez innych autorów, jak i czytelników (odbiorców). Mało kto potrafi zrozumieć, że pozostali, uczciwie działający twórcy mają dokładnie takie same oczekiwania. Nawet ten znienawidzony Sapkowski.

Nie twierdzę też jednak, że Panżej jest święty i mu się wszystko bezgranicznie należy. Sprawa jest naprawdę dyskusyjna, bo przecież do dziś nie znamy szczegółów wszystkich umów między pisarzem a studiem developerskim, a podana przez prawników kwota może się wydawać wygórowana i nieadekwatna do "realnej krzywdy". A co do samego Sapka: fakt, mógł wykazywać większe zainteresowanie wszelkimi adaptacjami jego wiedźmińskich dzieł. Mógł próbować dogadać się wcześniej z CD Projektem ws. pieniędzy. I mógł nie dawać powodów fanom, by ci odwracali się od niego. Ponadto, niektórzy prawnicy wskazują, że słynny ostatnio artykuł 44 nie ma zastosowania wobec dzieł zależnych (a są nim przecież gry wideo z Białym Wilkiem). Niemniej, i tak pewnie dojdzie wcześniej do ugody; a nawet jeżeli faktycznie sprawa wyląduje w sądzie – to on zadecyduje, która ze stron sporu ma rację. Ale jak wiedźmini mają prawo do godnego i szczęśliwego życia, tak samo twórcy adaptowanych dzieł mają prawo do kawałka tortu, choćby minimalnego, nawet po latach. Również chamy i prostaki. Pamiętaj o tym, krzyczący internauto. Może ta wiedza ci się kiedyś przyda w życiu.

(Głosy: 1)

Zobacz także:

Pięć warunków, żeby netfliksowy Wiedźmin odniósł sukces

Stało się: Platige Image Tomka Bagińskiego wspólnie z Netfliksem wyprodukuje serial o wiedźminie. Choć od wielu miesięcy i lat s…

Posted by

Udostępnij: