Barack Obama - czy posprząta po Bushu?
Marthin Luter King Jr., teolog walczący o prawa i równość czarnych z białymi obywatelami USA, marzył m.in. o tym, aby gospodarzem Białego Domu został kiedyś jeden z "jego [czarnych] braci". I tak 4 listopada 2008 Barack Obama, senator z ramienia Partii Demokratów, wygrał wybory na prezydenta Stanów Zjednoczonych Ameryki z Johnem McCainem - republikanem, zdobywając przewagę 191 mandatów nad rywalem. Już 20 stycznia 2009 zostanie zaprzysiężony na 44. prezydenta Ameryki.
Co zadecydowało o tym, że Obama wygrał ? Po pierwsze: był pierwszym czarnoskórym mężczyzną który ubiegał się o fotel prezydenta. W Stanach żyje wielu "odmieńców", a szczególnie Latynosów i Afroamerykanów, którzy pokładają nadzieję w jeszcze lepszej Ameryce bez podziałów.
Po drugie: Plan wyborczy demokratów okazał się bardziej sensowny i lepszy dla większości obywateli. I choć zarówno Obama, jak i McCain mieli mniej więcej podobne zdania w kwestii ratowania gospodarki z kryzysu, podatków, wycofania wojsk z Iraku a skupieniu sił w Afganistanie, wykorzystanie alternatywnych źródeł energii czy zaostrzeniu granicy z Meksykiem, to jednak mieli całkiem inne koncepcje co do polityki zagranicznej oraz innych spraw społecznych. Czarny senator preferuje prowadzenie optymalnego dialogu z innymi państwami; akceptuje aborcję oraz związki homoseksualne. Ponadto często wspominał o ograniczeniu sprzedaży broni palnej. Natomiast weteran wojny wietnamskiej woli bardziej ostre i stanowcze negocjacje międzynarodowe. Jest przeciw aborcji, ale za karą śmierci. Jako prezydent chciał(by) wykluczyć również Rosję z grupy G8 oraz ograniczyć stosunki dyplomatyczne z takimi krajami jak Iran, Kuba oraz Wenezuela.
Trzecim czynnikiem świadczącym o porażce McCaina jest sama jego postać. Jako konserwatysta lubujący w lewicy nie spodobał się dużej części wyborców. Amerykanie nie wyobrażali sobie też prezydenta mającego 72 lata (byłby to najstarszy prezydent Stanów Zjednoczonych). John popełniał znacznie więcej błędów i gaf od swego rywala. Nie pomogło nawet zgłoszenie gubernator Alaski Sarah Palin na kandydata wiceprezydenta. Największym jednak ciosem i "klątwą" zarazem okazała się po prostu przynależność senatora do Partii Republikańskiej, gdzie również należy urzędujący prezydent. Krytycy zarzucali McCainowi kontynuowanie rządów administracji Busha, gdyby wygrał wybory. A wiadomo, że George W. Bush Jr. jest najmniej lubianym przedstawicielem USA od ok. 30 lat - zarówno we własnym kraju, jak i na całym świecie. John McCain zaciekle bronił się krytykując i odcinając się od następcy Billa Clintona. Najgorszy jest jednak fakt, że obaj prezydenci Bush poparli kandydata Republikanów.
Amerykanie widzą w Obamie wielkiego "reformatora" i "rewolucjonistę". Liczą, że uda mu się zażegnać Wielki Kryzys Finansowy, ocieplić stosunki z Rosją oraz pomóc takim ludziom jak sławny Hydraulik Joe.
Natomiast jeśli chodzi o mnie, trzymałem kciuki za Baracka. Bardzo chciałem aby wygrał Murzyn - jestem tolerancyjny w różnych sprawach, jak on. Podzielam opinie na temat tarczy antyrakietowej, ponieważ nie jest dla nas opłacalna, a ponadto nie powinno zaostrzać się stosunków ze wschodnim, potężnym sąsiadem. Bardzo ważne jest również to, że jego pierwszym celem będzie walka z kryzysem. Sądzę, że uda mu się spełnić zadania, gdyż opinie wielu ekspertów przemawiają za nim; ponadto mi się jego "siła" przekonywania oraz hasło podczas kampani wyborczej: "Potrzeba zmian". Martwi mnie tylko to, że mało wspominał o relacjach z Europą; w tym również Polską. Ciekawi nas, czy zostaną zniesione wizy dla Polaków. Ale prawda jest taka, że w takiego typu sprawach prezydent ma mało do powiedzenia. Niemniej jednak życzę mu powodzenia przez te cztery lata.